Chmura tagów
RECENZJA - OSUGA OFFICIAL 0
216.jpg

Osuga, czyli nowinki wśród gadżetów erotycznych

Osuga Official to nowa marka na rynku gadżetów erotycznych. W tej chwili nie znajdziecie jej jeszcze w lokalnych sklepach erotycznych, ich produkty można zakupić wyłącznie na oficjalnej stronie.

Zatem czy są warte dłuższego oczekiwania na przesyłkę, która idzie aż z Hong Kongu i najważniejsze czy ich jakość spełni oczekiwania, kiedy już się na to zdecydujemy? Postaram się dzisiaj odpowiedzieć na te pytania.

O marce Osuga dowiedziałam się od dziewczyn z Lula Pink, które miały ich gadżety na targach „Niech Żyją Dziewczyny” w ramach prezentacji. W ofercie marki na tę chwilę dostępne są tylko dwa modele wibratorów. Mnie zainteresował szczególnie Cuddly Bird. Muszę przyznać, że zachwyca wyglądem. Kilka dni później Osuga odezwało się do mnie z propozycją współpracy i zaproponowało oba produkty do testów, zgodziłam się bez wahania.

To, co pierwsze rzuca się w oczy to oczywiście opakowanie! Wiecie, jak bardzo jest dla mnie ważne i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że te od Osuga są najpiękniejsze, jakie do tej pory widziałam. Ośmielę się nawet powiedzieć, że są lepsze od Zalo, które kocham. Oba produkty zapakowane są nieco inaczej, ale równie stylowo, na myśl od razu przyszły mi produkty marki Apple, wrażenia z odpakowywania są bardzo podobne.

Pierwsze wrażenie

Zadbano tutaj o najmniejszy szczegół, nawet zabezpieczająca taśma klejąca jest minimalistyczna i niepsująca całokształtu. Byłam tak tym wszystkim zajarana, że szkoda mi było wyjąć i korzystać z produktów. :D Tak samo mam z nowymi butami lub świeczkami o ozdobnych kształtach. Już samo ich posiadanie jest satysfakcjonujące, nie muszę używać. Także pierwsze wrażenie na temat gadżetów oceniam na turbo dobre.

Technologia w służbie przyjemności

Oba modele można zamówić w trzech różnych pastelowych kolorach. Ja dostałam miętowego Cuddly Bird i różowego G-Spa. Silikon z którego są wykonane, jest bardzo przyjemny w dotyku, przypomina mi nieco bioskina marki Gvibe. Same gadżety swoją formą przypominają małe rzeźby, ozdoby, które można z powodzeniem ustawić na półce i czekać, aż jakiś fan azjatyckiego designu się nimi zainteresuje. Przyciski do sterowania umieszczone są dyskretnie na spodzie zabawek i są to wyłącznie dwa przyciski odpowiedzialne za dwa różne rodzaje stymulacji - ssanie lub wibracje.

Dodatkowo posiadają bezprzewodowe ładowarki, co też może być „smaczkiem" dla fanek_ów nowych technologii.

No i właśnie poza formą gadżety zbytnio się od siebie nie różnią. Z czego G-Spa w mojej ocenie jest bardziej uniwersalny. Oba mają dokładnie te same tryby wibracji, z czego najważniejszy, czyli ciągły w trzech stopniach mocy. W mojej ocenie już pierwszy daje radę, drugi jest idealny.

Cuddly Bird wygląda trochę jak Sona od Lelo, to taki klasyczny ssący wibrator, ale w przeciwieństwie do Sony jest znacznie delikatniejszy i dla mnie to duży plus. Dodatkowo ma tę opcję przełączenia się z ssania na wibracje, ale szczerze to nie widzę tu większego sensu, bo mając go „usadzonego” na łechtaczce, nie odczuwam tych wibracji wystarczająco intensywnie, a sam kształt gadżetu średnio sprawdzi się jako klasyczny masażer.

Lepiej wypada tutaj G-Spa. Mamy to samo ssanie co w przypadku pierwszego, ale dodatkowo jest druga strona gadżetu - dedykowana masażowi punktu G, która sprawdzi się idealnie również do stymulacji clitoris. Co w całości daje nam jakby dwa gadżety w jednym, a nawet trzy, czyli bardzo fajne ssanie, super wibracje do łechtaczki i całkiem przyjemna wypustka do G.

Cuddly Bird kontra G-Spa

I, mimo, że wizualnie Cuddly Bird podoba mi się bardziej, to w pierwszej kolejności poleciłabym G-Spa - nawet na pierwszy gadżet, bo można tutaj przetestować różne rodzaje stymulacji. Birda natomiast będę polecać osobom, które szukają typowo gadżetu ssącego. U mnie wypadł lepiej niż kultowa Sona, ale zaznaczam, że nie jest tak mocny, co może być istotne jeśli macie problem z osiąganiem orgazmu.

Podsumowując - jaram się. Dobrze mi z nimi. Są śliczne, mięciutkie, rodzaj i moc wibracji jest jakby stworzony pode mnie, dlatego po testach dalej będę chętnie z nich korzystać. Ogólnie polecam jeśli nie straszny Wam czas oczekiwania na przesyłkę, który może wynieść od 3 do 8 dni według informacji na stronie producenta. Dobra wiadomość jest taka, że wysyłka jest darmowa, co nieco rekompensuje brak dostępności gadżetów w polskich sklepach online. To jak, skusicie się na taki stylowy gadżet?

Komentarze do wpisu (0)

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl