

Początek sztuki feministycznej to późne lata 60. - właśnie wtedy kobiety coraz głośniej zaczęły zabierać głos o swoje prawa w przestrzeni publicznej. Wraz z nadchodzącą drugą falą feministek, w świecie sztuki zaistniała Jenny Holzer. Amerykańska artystka, która skupia się na przekazaniu słów pisanych, porusza tematy niewygodne i często kontrowersyjne. Dotyczą one władzy, praw człowieka, feminizmu czy seksualności. Holzer wykorzystuje sztukę jako narzędzie do walki o zmiany w społeczeństwie, wymaga od odbiorcy rozważenie otaczających nas informacji i codziennych wiadomości.
„Truizmy” są najbardziej popularną kolekcją artystki. To zestaw składający się z krótkich, pozornie prostych fraz, zawierających unikalne i ponadczasowe prawdy. Stwierdzenia Holzer początkowo były spotykane w formie plakatów na ulicach Nowego Jorku, a wraz z postępem technologicznym wyświetlane na budynkach miast i ekranach LED (także na Times Square). W swoich pracach autorka pragnie dotrzeć do jak największej liczby osób, zachowując przy tym przekaz autentyczny i wyrazisty.
Pierwszy
raz z twórczością Jenny Holzer spotkałam się w zeszłym roku, na
wystawie ARTIST ROOMS, w muzeum Tate Modern w Londynie. Artystka z
reguły przedstawia swoją sztukę na wielu nośnikach, są to m.in
tabliczki odlewane z brązu, kamienne ławki, obrazy, przedmioty, a
także ledowe paski z zapętlonymi wiadomościami, od których ciężko
oderwać wzrok. Niektóre z truizmów zmusiły mnie do szczególnej
refleksji.
„MEN DON’T PROTECT YOU ANYMORE”

To napis, który Holzer umieściła na opakowaniach prezerwatyw, będący częścią „Serii przetrwania” z 1983 roku. W tym czasie, w Stanach Zjednoczonych nadeszła druga fala feminizmu walczącego o równouprawnienie. Dzięki temu kobiety pojawiły się w sferze publicznej i kulturowej, a także uzyskały dostęp do antykoncepcji i prawo do aborcji. Truizm „Mężczyźni cię już nie chronią” odnosi się do ewolucji ról płciowych w społeczeństwie - pomimo zmian prawnych, nie nastąpiły jednak rzeczywiste zmiany społeczne. Odczuwamy na własnej skórze silną pozycję patriarchatu, a dominacja mężczyzn jest wszechobecna. Dowodem na to jest chociażby fakt, że kobiety nadal zarabiają mniej w porównaniu do płci przeciwnej lub nie mogą wykonywać danych profesji, a wyższe stanowiska obejmują głównie mężczyźni. Jednak to, co nas najbardziej dotyka, to sytuacja kobiet w Polsce czyli istne piekło. Zaostrzenie przepisów antyaborcyjnych, odebranie praw decyzji o własnym ciele… sprawiają, że naprawdę martwię się o przyszłość moją i innych kobiet w kraju. Jednak truizm Jenny Holzer kryje w sobie pewną świadomość odkrycia kobiecej mocy i wydobycia naszej niezależności. To także przypomnienie, że jako silne istoty musimy stawić czoła patriarchatowi i nie podzielać krzywdzących stereotypów.

Jenny Holzer przekazuje publiczności to, co zostaje tylko w naszych myślach. Rzuca światło dzienne na wiadomości, wywołujące silne reakcje. Pamiętam, kiedy na wystawie przeszłam do kolejnej sali, na której były podłużne ekrany LED z wyświetlanym tekstem. Zwróciłam uwagę na piękny, padający różowy cień, a później śledziłam hipnotyzujące słowa..

I
AM AWAKE IN A PLACE WHERE WOMEN DIE.
I
DO NOT LIKE TO WALK BECAUSE I FEEL IT BETWEEN MY LEGS
I
FEEL WHO YOU ARE AND IT DOES ME NO GOOD AT ALL.
I SMELL YOU ON MY SKIN.
Próbując nadążyć, pojawiły się kolejne:
I
SWIN IN HER AS SHE QUITES.
I
WANT TO FUCK HER WHERE SHE HAS TOO MUCH HAIR.
Opuściłam głowę po ich przeczytaniu.
Pierwsze stwierdzenia ukazane były z punktu widzenia ofiary, drugie oprawcy. Przemoc seksualna, gwałty są wszechobecne, ale czy mamy tego świadomość? Takich wiadomości nie spotkamy w mediach, nie rozmawiamy o tym w codziennych wiadomościach. Maj jest miesiącem szerzenia świadomości w tym zakresie, Holzer w swojej twórczości przedstawia te elementy od pewnego czasu.
Sztuka
artystki jest też pewnego rodzaju sztuką protestu, tutaj zwróconą
przeciw kulturze gwałtu. Ukazuje szereg myśli z różnych
perspektyw, co umożliwia widzowi podjęcie stanowiska, zrozumienie i
wgląd do szerszego spektrum traumatycznego doświadczenia. Budzi w
nas empatię względem ofiary i zrozumienie na krzywdę kobiet.
Na koniec chciałabym zostawić Was z kilkoma truizmami i zostawić przestrzeń na własną interpretację.



Słowa mają moc. Szczególnie w wydaniu Jenny Holzer- artystki, feministki, która od 40 lat zajmuje się ponadczasowym przekazem na miarę współczesności.

Tekst powstał we współpracy z programem mentorskim "Dziewczyny Maszyny" - Autorką zdjęć i tekstu jest Julia Dżbik.
